piątek, 16 października 2009

Historia Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej

Część I – Dramaturgia spisania Trzeciej Tajemnicy

To było na przełomie lipca/sierpnia 1941 r., kiedy Siostra Łucja po raz pierwszy wspomniała w swoim pamiętniku o podziale Tajemnicy Fatimskiej na trzy wyróżnialne części.”Tajemnica składa się z trzech osobnych części” - wspomina - „a ja ujawnię dwie z nich”. Pierwsza zawiera wizję piekła i ustanowienie nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi, które ma być najwyższą formą zadośćuczynienia Bogu za grzechy i zbawienia duszy. Druga stanowi wielkie proroctwo cudu pokoju na świecie, który zostanie dany przez Boga w zamian za poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi i praktykę przyjmowania Wynagradzającej Komunii Św. w pierwsze soboty miesiąca. „Jeśli ludzie zrobią to, o co proszę, Rosja się nawróci a na świecie zapanuje pokój”. Jest w niej również zapowiedź wielkiej kary, jeżeli ludzie będą trwali w ignorancji i nie usłuchają próśb Maryi. Jeżeli chodzi o trzecią część, w 1941 roku Siostra Łucja deklaruje otwarcie, że nie wolno jej ujawnić.

Zapis i przekazanie Tajemnicy

Dramatyczne wydarzenia związane z zapisem trzeciej, jakże ważnej części Tajemnicy, rozpoczęły się w 1943 roku – w którym wybiła godzina Opatrzności Bożej. Siostra Łucja przebywała wówczas w Zgromadzeniu Dorotanek w Tui w Hiszpani. W czerwcu 1943 nagle śmiertelnie zachorowała. Jej stan był na tyle krytyczny, iż wzbudziło to zaniepokojenie biskupa da Silvy – urzędującego wówczas w okręgu Leirii/Fatimy – który bał się, iż Łucja mogłaby zejść ze świata, nie wyjawiając Trzeciej Tajemnicy Świętej Dziewicy. Wiedział powiem, że byłaby to niepowetowana strata wyjątkowo wielkiej łaski Niebios, ofiarowanej Kościołowi. Canon Galamba, przyjaciel i doradca biskupa, rozsądnie mu zasugerował: należy przynajmniej spróbować poprosić Siostrę Łucję, by na wszelki wypadek spisała Tajemnicę, w celu zapieczętowania tekstu w specjalnej kopercie i odłożenia jej na później.

15 września 1943 biskup da Silva udał się specjalnie w tym celu do Tui i poprosił osobiście Łucję, by spisała Tajemnicę, „jeśli wyraża taką chęć”. Łucja – niewątpliwie będąc pod wpływem Świętego Ducha – okazuje niezadowolenie tak ogólnikową formą i żąda pisemnego, formalnego i przejrzystego polecenia od biskupa, aby spisać Tajemnicę. Warto zwrócić uwagę na ten oto fakt: końcowe przesłanie Dziewicy Fatimskiej – podobnie jak w przypadku wcześniejszych życzeń – obfituje we wspaniałe obietnice. To wyjątkowa łaska Boża, dana współczesnemu światu, by sprostać jego największym wymaganiom. Ale znów koniecznym jest, by pasterze Kościoła cechowali się wiara i łagodnością wobec aktów Niebios, aby stanowili narzędzie rozlewania wypływającej łaski Boga na cały świat, poprzez mediację do Niepokalanego Serca Maryi. W 1943 roku Bóg postanowił, że takim „nośnikiem” będzie biskup Leirii – ten sam który nakazał wysłannicy zapis Trzeciej Tajemnicy.

W połowie października 1943 roku biskup da Silva podjął decyzję. Napisał do siostry Łucji list, w którym polecił to, o co go prosiła. Jednakże równolegle pojawiły się też nowe trudności. Siostra Łucja była wówczas przez prawie trzy miesiące okropnie dręczona. Relacjonowała swój stan jako taki, w którym za każdym razem gdy siadała i brała do ręki pióro, aby spisać Tajemnicę, nie mogła tego zrobić! Zwróćcie uwagę - bez wątpienia działały tu moce szatańskie, które robiły wszystko, aby posłaniec Niepokalanej nie mógł przekazać wiadomości, którą otrzymał.

Zgadnijcie, jak straszliwą bronią na szatana mogło być wówczas to wielkie proroctwo, niweczącą plany przejęcia dusz oraz penetracji serca Kościoła; udręki wybranej wskazywały na wielkość wspaniałości zdarzenia, które miały mieć miejsce w razie spisania Tajemnicy na papierze.

Na Wigilię Bożego Narodzenia siostra Łucja zwierzyła się swojemu przewodnikowi, że nadal nie potrafi wykonać posłusznie polecenia, które otrzymała.

W końcu 2 stycznia 1944 (mało znany fakt) Błogosławiona Dziewica Maryja osobiście objawiła się ponownie Łucji, potwierdzając wolę Boga w zakresie spisania Tajemnicy i dając niezbędne łaski i siły, by mogła wypełnić polecenie biskupa.

Wyjątkowa pieczołowitość, obrana przez Łucję, w celu kompletnego i bezpiecznego przekazania Tajemnicy odbiorcy – biskupowi da Silva – stanowi kolejny dowód na wyjątkową wagę, przypisaną temu dokumentowi przez Łucję.

Łucja nie chciała przekazać dokumentu nikomu, prócz biskupowi. Biskup Ferreira, arcybiskup Gurzy, był pierwszym który otrzymał z jej rąk zapieczętowaną woskiem kopertę, zawierającą cenny dokument. Arcybiskup dostarczył dokument jeszcze tego samego wieczoru biskupowi da Silva.

Odnośnie „transmisji” Sekretu hierarchii Kościoła, koniecznie trzeba podkreślić cztery najistotniejsze fakty:

1. Bezpośrednim odbiorcą Sekretu był Biskup da Silva i on miał możliwość natychmiastowego zapoznania się z jego treścią. Siostra Łucja pozwoliła mu za sprawą polecenia Błogosławionej Dziewicy. Lecz przerażony konsekwencją potencjalnej, wielkiej odpowiedzialności nie odważył się i nie wyrażał chęci jej poznania. Próbował natomiast przekazać Tajemnicę Watykanowi, który wówczas odrzucił taką możliwość. Ustalono, że w razie śmierci biskupa da Silvy, koperta miałaby być przekazana kardynałowi Cerejeira, patriarchowi Lizbony. Kłamstwem jest zatem często powtarzane po 1960 r. twierdzenie, jakoby Trzecia Tajemnica była przeznaczona tylko i wyłącznie Ojcu Świętemu!

2. Jest prawdą, iż Łucja chciała, aby papież Pius XII poznał niezwłocznie Tajemnicę. Niestety, nigdy jej nie poznał. Kilka dowodów na potwierdzenie tego faktu znajduję się w książce (*)

3. Upewniając się co do stanowiska biskupa da Silvy w sprawie poznania treści Tajemnicy, Łucja „wymusiła obietnicę, za pośrednictwem Canona Galamby (przyjaciela biskupa), iż Trzecia Tajemnica zostałaby ujawniona i przeczytana światu w chwili jej śmierci, lub w 1960 roku, zależnie od tego, co wydarzy się prędzej.” Zeznania kilku innych osób potwierdzają prawdziwość powyższego faktu z całkowitą pewnością .

4. Obietnica ujawnienia Tajemnicy po śmierci Łucji lub – cokolwiek by się nie wydarzyło – do 1960 najpóźniej z pewnością stanowi życzenie samej Dziewicy Maryi. Na dowód tego przytaczamy słynną odpowiedź Łucji z 1946 na pytanie Canona Barthasa w towarzystwie biskupa da Silvy, o powody czekania do roku 1960: „Ponieważ tak pragnie Najświętsza Dziewica”.

Krótko rzecz ujmując, dostępne są wszelakie dowody na to, że wolą Boga było poznanie końcowej Tajemnicy Naszej Pani przez pasterzy Kościoła i upublicznienie jej wiernym. Miało to się stać najwcześniej w 1944, lub najpóźniej w 1960, w którym to roku wedle słów Łucji, Tajemnica miałaby być „bardziej zrozumiała”.

Trzecia Przepowiednia

W 1944 roku Łucja spisała trzecie proroctwo wedle tego, co zapamiętała jako 10-letnią dziewczynka w 1917 roku, pieczętując je i przekazując Biskupowi Leirii w Portugalii. Przekazała mu życzenie Naświętszej Dziewicy o nieujawnianiu jej treści przed 1960 rokiem. Biskup przekazał proroctwo Watykanowi. W 1960 roku Jan XXIII otwarł zapieczętowaną kopertę i przeczytał zawartość. W tym samym czasie wierni z niecierpliwością wyczekiwali na jej upublicznienie. Ale to nie miało nastąpić! W jawnym nieposłuszeństwie wobec poleceń Błogosławionej Matki, Papież odmówił ujawnienia jej treści, obwieszczając: „To proroctwo nie dotyczy mojej kadencji”. Jednakże, według Kathleen A. Keating, autorki „Końcowego Ostrzeżenia: Instrukcji przetrwania nowego millennium”:

"Jan XXIII zemdlał, przeczytawszy Trzecią Tajemnicę, ponieważ – zgodnie z relacjami naocznych świadków – jest w niej czarno na białym napisane, iż Papież zdradzi swoje stado baranków i poprowadzi je prosto w ręce poplecznika samego Lucyfera na rzeź. Jan XXIII zemdlał, ponieważ pomyślał, że to on jest właśnie tym papieżem, który otworzy wrota szatanowi, stając się długo oczekiwanym antypapieżem.”

cdn.

wtorek, 15 września 2009

Proroctwa Marie-Julie Jahenny z XX wieku

(Ciąg dalszy poprzedniego postu)

Skoro „Nowa Msza” jest taka sprzeczna z nauczaniem Chrystusa, to dlaczego Bóg nie ostrzegł ludzi przed zdradą Jego Kościoła i Jego Mszy przez Jej „owczarzy”? Wpasowałoby się to w jego wielkie Miłosierdzie.

Marie-Julie Jahenny, mistyczka, stygmatyczka z La Fraudais i prawdopodobnie największy mistyk w historii Kościoła, urodziła się 12 lutego 1850 w małej wiosce w Britanii na zachodzie Francji, zwanej Blain. Najstarsza z pięciorga dzieci, wychowana została przez swoich prostych i dobrych rodziców, których wiara budziła podziw i jest obecnie sławna. Nasz Pan obdarzał ją wieloma łaskami od czasu jej Pierwszej Komunii, ona zaś odwdzięczając się rosnącym oddaniem i wiernością. Wkrótce, będąc w wieku 20 paru lat, dołączyła do Zakonu Franciszkanek, aby poświęcić się dla świata.

W 1873 roku otrzymała od Niebios największy, widoczny mistyczny dar – Stygmaty. Od 23 lat aż do śmierci (jakieś 60 lat później) nosiła w swym ciele Rany Naszego Pana Jezusa Chrystusa, widoczne u niej bardziej, niż u któregokolwiek Stygmatyka w historii Kościoła. Prócz Pięciu Ran Świętych Rąk, Stóp i Boku, Marie-Julie nosiła również rany Korony Cierni (głowa) i Krzyża (plecy) Naszego Pana Jezusa Chrystusa, rany Jego Utrapienia i rany pochodzące od sznurów, którymi był związany.

Marie-Julie prowadziła życie pełne cierpienia w małej osadzie La Fraudais, niedaleko Blain. Będąc oddaną swoim cierpieniom spełniła pragnienie Błogosławionego Pana Jezusa, aby poświęcić się w celu odkupienia grzechów Katolików zarówno we Francji, jak i pozostałych częściach świata. Dane jej były częste widzenia Jezusa i Maryi, jak również i wiele innych, prorockich znaków.

Prawdy niebiańskich ostrzeżen, których dano być jej skromnym posłańcem, potwierdzone były jej charakterystyczną prostotą i uczciwością, ponadprzeciętnym posłuszeństwem swym duchowym przewodnikom, jej Biskupowi, no i naturalnie wypełnieniem wszystkich proroctw które miały się wypełnić za jej życia. Z nieomylną dokładnością przewidziała dwie wojny światowe, wybór Św. Papieża Piusa X, prześladowania Kościoła, kary i losy bezbożnej Francji. Wiele z proroctw nadal pozostaje niewypełnionych. Jej ostrzeżenia, dotyczące Czasów Ostatecznych, powinny zostać wysłuchane przez wszystkich, „którzy mają uszy”.

Marie-Julie była obiektem zainteresowania wielu naukowców, którzy badali ją bez końca, solą w oku niewierzących i pysznych, obiektem podziwu zarówno jej wieloletniego przyjaciela, Monsignora Fouriera, Biskupa Nantes, jak i kręgu oddanych, którzy żyli treściami jej przesłań, traktujących o niewdzięcznym i nierozważnym świecie i potrafili skoncentrować swoje wysiłki życiowe w ich kierunku.

Przesłania dotyczące Novus Ordo

Wróćmy do tematu. 27 listopada 1902 (adnotacja wydawcy – w 72. rocznicę Objawień Cudownego Medaliku – 27.11.1830) i 10 mają 1904 Nasz Pan ostrzegał przed „nową liturgią”, która zostanie uchwalona w przyszłości:

„Dam wam ostrzeżenie. Uczniowie, którzy nie głoszą Ewangelii Mojej, pracują teraz ciężko nad przeróbką Mszy, wedle ich zamysłu i pod wpływem wroga dusz, która zawiera słowa obrzydliwe w Mych Oczach. Kiedy nadejdzie ta nieszczęsna godzina, gdy wiara moich pasterzy będzie poddana próbie, będą odmawiane te właśnie teksty, w tym drugim okresie.”

„Pierwszy okres to okres Mojego Kapłaństwa, istniejący ode Mnie. Drugi okres to okres prześladowań, gdy wrogowie Wiary i Świętej Religii narzucą swoje formuły w księgach celebracyjnych. Wielu Mych świętych pasterzy odrzuci tę księgę, pieczętowaną słowami otchłani. Niestety, pomiędzy nimi są również ci, którzy ją przyjmą.”

10 mają 1904, Nasza Pani opisuje „nowy kler” i ich „liturgię”:

„Nie zejdą z tej drogi pełnej nienawiści i świętokradztwa. Posuną się dalej, idąc na kompromis ze wszystkim, za jednym zamachem - Świętym Kościołem, duszpasterstwem i Wiarą mych dzieci”.

cdn.

źródło

niedziela, 6 września 2009

Dlaczego Novus Ordo Missae, czyli ryt Novus Ordo promulgowany przez Pawła VI, nie jest poprawną Mszą Świętą?

Poniższy tekst ilustruje, dlaczego Rzymski Ryt musiał zostać pogrzebany w celu zniszczenia wiary wśród katolików w postępujący sposób (znacznie szybciej niż rozsyłanie herezji poprzez dokumenty Vaticanum II).

W 1969 Paweł VI wypuścił "Nowy Porządek Mszy Świętej", czyli tzw. Novus Ordo Missae. Do tego czasu Kościół korzystał z tzw. rytu Trydenckiego, popularnie nazywanego Mszą Łacińską. Pozornie wydaje się nietrudną rzeczą dla Papieża, by zmienić rytuał mszalny. W końcu robiono to wcześniej, więc czy jest jakaś różnica pomiędzy "modyfikacjami" wprowadzonymi przez Pawła VI, a wcześniejszymi zmianami z przeszłości? Różnica jest, i to radykalna, i niesie ona tragiczne konsekwencje dla całego Kościoła.

"Nowa Msza" przeczy Tradycji

Msza trydencka, mimo swoich 2 tysięcy lat historii Kościoła i niejako organicznego rozwoju mszału, stanowi w esencji Mszę przekazaną Apostołom i Kościołowi przez samego Jezusa Chrystusa. Pomimo, iż narodziło się wiele różnych odmian tej mszy, wszystkie zachowywały tego samego ducha, nadanego nam przez liturgię Jezusa Chrystusa i zostały jedynie zaadaptowane do rozmaitych kultur bez jakiegokolwiek odstępstwa od doktryny. Rzymski Ryt, aż do czasów (Soboru) Vaticanum II, przechodził jedynie pomniejsze zmiany, określone przez słynnego angielskiego badacza Adriana Fortescue jako zmiany, "w których nikt nie ośmielił się dotykać samego rytu, z wyjątkiem kilku nieznaczących szczegółów".

Integralność Mszy stanowiła taką świętość, że gdy św. Papież Grzegorz Wielki (590-604) próbował dodać do części Hanc Igitur Kanonu (centralna część Mszy) słowa "diesque nostros in tua pace disponas" (niech dni naszego żywota spoczywają w Twym pokoju), wywołało to taki gniew katolików Rzymu, że Papieżowi groziła śmierć!

Łatwo więc w tym kontekście zrozumieć, dlaczego św. Papieżowi Piusowi V tak zależało na zabezpieczeniu Rytu Rzymskiego, kodując Tradycyjną Mszę Łacińską w proklamacji Quo Primum z roku 1570. Msza, która została ustanowiona, to nie był jakiś nowy twór w stylu "Novus Ordo Missae", lecz Msza, która w każdym punkcie zachowywała zgodność z Wiarą, przekazaną przez Apostołów. Nie był to również żaden ryt jakiegoś szczególnego odłamu Kościoła, w stylu wschodnim, lecz uniwersalny Ryt Kościoła Rzymskiego, ustanowionego przez Papieża. W bulli Piusa V czytamy:

"W żadnych czasach, w przyszłości, nie może żaden ksiądz, świecki lub powołany, być zmuszony do innego sprawowania Mszy. I żeby raz na zawsze zapobiec skrupułom sumienia i lęku przez eklezjalistycznymi karami lub cenzurami, ogłaszamy niniejszym, iż to w imię cnoty naszej apostolskiej władzy dekretujemy i zalecamy, aby istniejący obecnie porządek i obecne dekrety nigdy, poprzez jakiekolwiek cofnięcie lub zmiany, nie ustały, lecz trwały wiecznie po wsze czasy. Jednak jeżeli mimo wszystko ktokolwiek ośmieliłby się podjąć jakiekolwiek działanie sprzeczne z ustawioną przez nas po wieczne czasy regułą, niech mu będzie wiadomo, że naraził się na gniew Boga Wszechmogącego i Błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła."

Św. Wincenty z Lerins w V wieku ustanowił standard ortodoksji doktryny, w która należy wierzyć wszędzie (ubique), zawsze (semper) i przez wszystkich (omnia). Lecz jak wspomina "kardynał Ratzinger", "ojcowie soboru" Vaticanum II odstąpili od tej świętej definicji: "Odmowa zastosowania prac Lerinsa przez Sobor Watykański II, zastosowanych i uświęconych przez dwa poprzednie Sobory Kościelne, pokazuje ponownie jak bardzo porzucono Sobór Trydencki i Watykański I, jak bardzo ich dokumenty poddane zostały reinterpretacji... Sobór Watykański II miał nowy pomysł na to, jak na nowo ująć historyczną ciągłość oraz wizerunek Kościoła". Ten nowy pomysł polegał na niczym innym, jak tylko stworzeniu pseudo-tradycji, czerpiąc ze "zbiorowej świadomości" Ojców Soboru. To czysty modernizm, całkowicie przeciwstawny Depozytowi Wiary Katolickiej.

Co mają więc myśleć Katolicy gdy, zgodnie z opiniami wielu katolickich teologów na przestrzeni wieków, papież który "pragnął wywrócić ryty Kościoła, bazujące na Tradycji Apostolskiej, staje się schizmatykiem, któremu nie należy się podporządkowywać" (Suarez)? Czy to nie dokładnie to, co wyrządził Sobór Watykański II, narzucając "Novus Ordo" całemu katolickiemu światu w miejsce rytu, danego nam przez samego Jezusa Chrystusa, przekazanego poprzez Tradycje Apostolską? (* Francisco Suarez 1548-1617, Doctor Eximus, "wybitny i pobożny teolog" - Papież Paweł V).


Zniknięcie katolickich aktów oddawania czci - działanie przeciwko wierze katolickiej

Kościół zawsze wyznawał silną i jasną zasadę, iż „sposób sprawowania kultu jest zarazem formą wyznawania wiary.” Wiele z prawd dokrynalnych Wiary jest integralnie wkomponowanych w kult - formie czci, oddawanej Bogu.
Prawdziwa Msza Święta zawiera w esencji swej formy wiarę i morale Tradycji Apostolskiej. Każda zasadnicza z punktu widzenia istnienia naszej Wiary doktryna znajduje swoje odbicie i nauczanie w jej formie. Papież Leon XIII zwraca uwagę w Apostolicae Curae, że wrogowie Kościoła zawsze doskonale rozumieli ten fakt, „rozumieli zbyt dobrze, na czym polega gruntowna więź, która jednoczy wiarę i kult, prawa wiary z prawami modlitwy i w ten sposób – pod pretekstem odtworzenia formy liturgii do jej pierwotnej postaci – celowo zepsuli ją, kierując się błędami innowatorów”. Nie powinno więc dziwić wymyślone przez Marcina Lutra (potępionego na wieki) hasła: „Zabrać Mszę, zniszczyć Kościół!”.
Św. Alfons Liguori wyjaśnia: „Diabeł zawsze próbował – przy pomocy heretyków – pozbawić świat Mszy Świętej, przygotowując go niejako na nadchodzącego Antychrysta, który, nad wszystko inne, będzie próbował obalić i obali Święty Sakrament ołtarza, a wszystko to będzie karą za grzechy ludzi zgodnie z proroctwem Daniela: „I dano mu siłę przeciwko nieustającej ofierze” (Dan. 8:12).
Pytanie staję się zatem następujące: Czy „Nowy Ryt” uczy Wiary Katolickiej? Nie, twierdzą „kardynałowie” Ottaviani i Bacci: „Jest oczywiste, że 'Novus Ordo' nie ma już intencji przedstawiania Wiary tak, jak nauczał Sobór Trydencki.” Jak wielce słuszne obawy miał więc w tym względzie Papież Pius XII który na krótko przed wprowadzeniem nowego rytu powiedział: „Martwię się tym, co przekazała Łucji Błogosławiona Dziewica w Fatimie. To uporczywe zwracanie uwagi przez Maryję na zagrożenia, czyhające na Kościoł, to cudowny znak ostrzeżenia przed samobójstwem, które stanowiłoby zmodyfikowanie zasad Wiary, zawartych w Jej Liturgii.”
Porównując modlitwy i ceremonię Mszy Łacińskiej i „Nowej”, jedna po drugiej, człowiek uświadamia sobie, w jakim stopniu „ocenzurowano” tradycyjną doktrynę Kościoła. Ciekawostka polega na tym, iż „nożyczek” użyto zawsze w tych miejscach, w których wyrażano Katolicką doktrynę, urażającą przykładowo protestanckich heretyków.

Wspólny Żal Za Grzechy

Msza tradycyjna zaczyna się osobistymi modlitwami kapłana do Boga, nazywanymi Modlitwami u Stóp Ołtarza. W „Nowej Mszy” rozpoczyna się „Aktem pokutnym”, odmawianym wspólnie z „kapłanem” i ludźmi. Kto pierwszy wprowadził wspólny akt pokutny? Szesnastowieczni protestanccy heretycy, którzy chcieli wypromować w ten sposób swoje nauczania o tym, że kapłan nie odbiega w niczym od wiernego.

Ofiarowanie

Modlitwy Ofiarowania tradycyjnej Mszy Świętej wyrażają jasno tą część nauczania katolickiego, która mówi o ofierze Mszy Bogu w celu zadośćuczynienia grzechów ludzi i w celu poszanowania świętych. Protestanccy heretycy odrzucili te nauczania i zarazem wykreślili modlitwy Ofiarowania. „To odraza, zwana Ofiarowaniem” - nauczał Luter - „i od tego miejsca wszystko cuchnie ofiarą!”. W „Nowej Mszy” również „zabrakło” Ofiarowania. Zastąpiono je ceremonią o nazwie „Przygotowaniem Darów”. Przy tej okazji usunięto również modlitwy „obraźliwe” dla protestantów . W ich miejsce pojawia się modlitwa „Błogosławiony jesteś Boże wszelkiego stworzenia”, która bazuje na „modlitwie” (do Szatana) odmawianej przez nieochrzszczonych pogan zwanych „żydami”.

Modlitwa Eucharystyczna

Tradycyjna Msza posiada tylko jedną „modlitwę eucharystyczną” - starożytny Rzymski Kanon. Kanon stanowił zawsze ulubiony cel ataków „luteran” i innych protestanckich grup heretyckich. Zamiast tylko jednego Kanonu, w „Nowej Mszy” mamy pewną liczbę „modlitw eucharystycznych”, z których jedną warto tutaj wymienić. Numer 1 eucharystycznych modlitw stanowi okrojoną wersję Rzymskiego Kanonu. Lista katolickich Świętych, tak znienawidzonych przez protestanckich heretyków, jest od teraz opcjonalna, w związku z czym rzadko wymieniana. Tłumacze poszli o kilka kroków dalej w „wycinaniu” treści. Zniknęła myśl przewodnia, jakoby Chrystus jako Ofiara był Ofiarowany w trakcie Mszy (potępiona przez Lutra). Wszystkie „modlitwy eucharystyczne” zawierają obecnie w sobie typowe protestanckie cechy. Przykładowo, recytuje się je na głos, zamiast cicho i stosuje się formę narracyjną, zamiast formy konsekracji (wedle fałszywych wierzeń heretyków protestanckich kapłani nie „konsekrują” Eucharystii tak jak katoliccy księża, oni po prostu naśladują narracyjnie Ostatnią Wieczerzę). Rozmaite symbole szacunku wobec naszego Pana, obecnego w Najświętszym Sakramencie (pokłony, znaki krzyża, dzwonki, zapachy itp.) zostały zredukowane, zmarginalizowane lub usunięte.

Komunia na rękę

Protestancki heretyk Marcin Bucer potępił w XVI wieku praktykę umieszczania przez Kościół Hostii na języku jako „coś podwójnie przesądnego: 1. okazuje się szacunek niesłuszny temu sakramentowi; 2. dopuszcza arogancję kapłana, który ma się za bardziej świętego, niż ludzie Chrystusa, namaszczeni świętym olejkiem.” Praktyka „komunii na rękę”, stosowana w „halach zgromadzeń” protestantów bazuje więc na ich odrzuceniu prawdziwej Obecności Chrystusa podczas Eucharystii i odrzuceniu kapłaństwa. W „Nowej Mszy”, tak samo jak w fałszywej protestanckiej „mszy” (do szatana), mamy komunię na rękę. Lecz pomysłodawcy poszli nawet dalej – osoba świecka może nietylko otrzymać Komunię na rękę, lecz również podawać ją dalej, nawet w roztargnieniu! Tymczasem św. Tomasz z Akwinu (1225-1274) mówi: „Ciało Chrystusa nie może być przez nikogo tknięte, za wyjątkiem konsekrowanego księdza. Nikt inny nie ma prawa jej dotknąć, za wyjątkiem ekstremalnych sytuacji” (III, 82 a.3).

Kult Świętych

Modlitwy tradycyjnej Mszy Świętej wielokrotnie odwołują się do Świętych po imieniu, błagając ich o pośrednictwo. Kult Świętych Kościoła to kolejna rzecz, która została odrzucona jako „przesąd” przez heretyckich protestantów, prekursorów Antychrysta. „Nowy Porządek Mszy Świętej” pomija większość imiennych odwołań do Świętych, lub zmienia ich status na „opcjonalny”. Co więcej, w nowym rycie modlitwy odmawiane w Dni Świętych (z których większość również stała się opcjonalna) zostały przepisane tak, aby honorować protestantów - aluzję do cudów, obrona Wiary Katolickiej, lub Kościoła jako jedynego, prawdziwego Kościoła, to wszystko zniknęło.

Błędne tłumaczenia

Pod koniec warto poruszyć temat oficjalnych angielskich, błędnych tłumaczeń „Nowej Mszy”. Można by napisać książkę na temat błędów i przeinaczeń, które zostały zawarte. Wspomnimy tutaj jedynie o oficjalnych tłumaczeniach modlitw na okazję 34 „Niedziel Zwyczajnych”. Oto rzeczy, których znaczenie angielscy tłumacze tekstów tłumią: Gniew Boga, nasza niegodność, błądzenie, grzechy, które „ciążą na naszych sumieniach”, majestat Boży, przestrzeganie przykazań, prośby, błaganie, pokora, wieczność, niebo – i wiele, wiele więcej. Jednym z najważniejszych celowych pominięć w tłumaczeniach tekstów jest słowo „łaska”. Pojawia się ono 11 razy w tekście łacińskim; zaś w oryginalnym angielskim przekładzie ani razu!

(przyp.tłum.: Powyższe nie dotyczy polskiego tłumaczenia, które wydaje się lepsze i mniej "zdefektowane", aniżeli angielskie. Do tematu polskiego tłumaczenia wrócimy innym razem. )

Zatem jasne jest, że „nowa liturgia odzwierciedla nowa eklezjologię, tak samo jak dawna odzwierciedla dawną eklezjologię” („kardynał” Benelli), a ta nowa jest całkowicie obca Katolickiemu Kościołowi.

W konsekwencji oznacza to, jak stwierdzil o. Gelineau, jeden z „ekspertów”, który współautoryzował „Nową Mszę”, że „Nowa Msza jest inną liturgią”.

Gelineau:
"Trzeba to powiedzieć jasno i jednoznacznie. Ryt Rzymski, jaki znaliśmy, przestał istnieć. Został zniszczony."

Katechizm Soboru Trydenckiego mówi nam, że "Katolickim grzechem przeciwko Wierze jest uczestnictwo w nabożenstwie nie-Katolickim". "Nowa Msza" nie jest Katolickim obrzędem, nawet jeśli nazywana jest "katolicką", słowo które nie ma nic wspólnego z tym, co dzieje się wewnątrz budynków wyznawców kultu Vatican II, nawet jeśli na zewnątrz tych budynków znajdują się Katolickie symbole.

(Ciąg dalszy w następnym poście)

sobota, 5 września 2009

Brazylijski Biskup przemawia w masońskiej loży

25 czerwca 2009 Biskup Lelis Lara z Itabira, stanu Minas Gerais, miał swoje przemówienie w masońskiej loży tego miasta. Biskup Lara, na zdjęciu w środku, jest również prawnikiem i zajmuje się prawem kanonicznym w ramach brazylijskiej Konferencji biskupiej. Przemowa, publicznie dostępna, dotyczyła relacji pomiędzy Kościołem Katolickim, a masonerią.

Lara stwierdził, że płynie z nowym prądem wytyczonym przez Sobór Watykański II, oznaczającym otwartość na nowoczesny świat i że to nowe podejście spowodowały zmianę surowego dotychczas podejścia i praw Kościoła względem wolnomularstwa. Rzeczywiście, wspomniał o tym że w 1917 Kanon 2335 Prawa Kanonicznego zabraniał jakiemukolwiek Katolikowi wstępowania w szeregi masonerii pod groźbą automatycznej ekskomuniki. Po Soborze Watykańskim II zmieniono to prawo w 1983 r. i odtąd kanon 1374 porzuca ekskomunikę i nawet nie wspomina nazwy "masonerii", oględnie nakazując Katolikom niewstępywania w związku stowarzyszeń, "spiskujących przeciwko Kościołowi".

Biskup Lara wmawia nam, że mamy rozróżniać dwie masonerie: praktyczną i filozoficzną. Wg niego jedynie ta druga - i tylko po 1877 - przeciwstawiała się Bogu. Przed tą datą obydwie masonerie były "dobre" i uznawały Wielkiego Architeka Universum, czyli Boga. Obecnie przynajmniej wg niego masoneria "praktyczna" zachowuje te poglądy. W konsekwencji Katolicy powinni żyć w zgodzie z masonami i traktować ich jak braci, by zrealizować obietnicę Jezusa Chrystusa o jedności wszystkich ludzi.

Usprawiedliwiając swoją wizytę w loży, Lara wspomniał o dwóch zdarzeniach które miały miejsce w Brazylii: na Święta Bożego Narodzenia 1975 Kard. Avelar Brandăo Vilela z Salvadoru przeprowadził Mszę Św. w lokalnej świątyni masońskiej, otrzymując przy tej okazji masońskie odznaczenie. W 1976 r. kard. Paulo Evaristo Arns z Sao Paulo postąpił analogicznie.

W celu upamiętnienia przemowy Biskupa w loży masońskiej, wielki mistrz wręczył mu tabliczkę z brązu.

Źródło

piątek, 4 września 2009

Papież Pawel VI

Papież Jan Paweł II podczas wizyty w Brescia ujawnił następujące słowa: "Mój znakomity poprzednik, którego w swojej pierwszej encyklice określiłem jako swego prawdziwego ojca, Paweł VI to człowiek sprezentowany naszemu Kościołowi i całej ludzkości przez Chrystusa."

Paweł VI nie może być nazywany papieżem "maryjnym". Kiedy zawitał krótko do Fatimy 13 maja 1967 r. na 50. rocznicę objawień fatimskich, odmówił zostania na noc, odmówił spotkania z siostrą Łucją, która o nie prosiła, odmówił zrobienia paru kroków i wejścia do Kaplicy Objawień, nie odmówił  żadnego "Zdrowaś Maryjo" - ani jednego (można sprawdzić na taśmach wideo, zawierających ceremonię uroczystości). Zamiast tego, Paweł VI wyrecytował dziwną litanię Do Kultu Człowieka:

Ludzie, stańcie się godnymi cudownego daru pokoju,
 Ludzie, bądźcie ludźmi,
 Ludzie, bądźcie dobrzy, bądźcie mądrzy, bądźcie otwarci na dobro tego świata,
 Ludzie, bądźcie hojni,
 Ludzie, zacznijcie przybliżać się w pragnieniu zbudowania nowego świata,
 Tak, świat prawdziwej ludzkości,
 który nigdy nie powstanie bez Bożego słonca, oświetlającego horyzont ludzki


 I rzeczywiście, nie różni się to niczym od tego, co głoszone jest w każdej masońskiej loży świata. Cóż za obraza dla naszej Pani Fatimskiej! Pomyśl, co może sądzić o Pawle VI oddającemu Turkom sztandar - symbol Jej zwycięstwa w Lepanto, sztandar który przeleżał ku Jej czci w Rzymie ponad 400 lat (symbol zwycięstwa inwazji islamu na Europę 400 lat temu - przyp. tłum) ! Czyż to nie Różaniec uratował wtedy całą Europę przed najazdem muzułmanów? W tym samym tonie Paweł VI ofiarował zebraniu generalnemu UN (Narodów Zjednoczonych) symbol papiestwa - papieska tiarę - trójkoronę, razem z pastorałem i pierścieniem. (O koronie ostatni raz słyszano ponad 25 lat temu, kiedy trafiła w ręce jubilerów Levin & Son z Chicago).

Syn duchowy Pawła VI - Jan Paweł II - nie był wcale lepszy od swego mentora, gdy w roku 1981 zawitał do Fatimy. Nie zacytował ani jednego zdania ze spisanych proroctw. Nawet modlitwa Anioła została ucięta. Papież nawiązał jedynie raz, w ten sposób: "Boże, wierzę, czczę, mam nadzieję i kocham", pomijając drugą połowę zdania - "I przepraszam za tych którzy nie wierzą, nie czczą, nie żywią nadzieji i nie kochają Ciebie".

Nie ujawnił tez małej, 20-wierszowej notki znanej jako Trzecia Tajemnica Fatimska. Nie poświęcił Rosji wraz z wszystkimi biskupami Niepokalanemu Sercu Maryi. I - ponieważ poprzednik pozbył się korony papieskiej - nie było również tiary dla Jana Pawła II podczas jego koronacji. Nosił mitrę - podobnie jak wielu innych - choć sam i tylko on jedyny był Biskupem Rzymu.

Źródło